Częstochowa

Przedstawiamy świadectwa po pielgrzymce do Częstochowy jednej z pątniczek:


Taniec:
Sześć lat temu, gdy jechałam po raz pierwszy na pielgrzymkę rowerową, byłam nieśmiała, wycofana i bardzo niepewna siebie. Pojechałam wtedy nie tyle, by spotkać się z Panem Bogiem, ale po to, by nawiązać znajomość z kilkoma osobami, które również tego roku pielgrzymowały do Maryi na rowerach. Mój cel nie został osiągnięty, ale okazało się, że Pan Bóg miał dla mnie propozycję, która zmieniła moją relację z Nim i wpłynęła na całe moje życie. Podczas tamtej pielgrzymki w Paradyżu odbył się ślub dwójki naszych rowerowych pątników. W czasie mszy posługiwała diakonia tańca, która ruchem i gestem uwielbiała Boga. Diakonia pielgrzymowała z nami do Częstochowy, ucząc nas codziennie kroków i gestów do różnych pieśni. Po pielgrzymce zrodziło się we mnie pragnienie, by tak jak tamte dziewczyny oddawać Panu chwałę tańcem. Pomimo tego, że nigdy nie uczyłam się tańczyć i z muzyką, ani ruchem scenicznym nie miałam nigdy nic wspólnego, miesiąc po pielgrzymce poszłam na pierwsze spotkanie diakonii tańca w mojej parafii. Chociaż na początku miałam wrażenie, że do tańca się nie nadaję, na kolejnych pielgrzymkach ja również z radością posługiwałam tym rodzajem modlitwy. Przyjęcie propozycji Pana Boga by uwielbiać go gestem, pozwoliło mi odkryć moją kobiecość, otworzyło mnie na nowe relacje i nowe wyzwania, dało dużo pewności siebie oraz pogłębiło moją relację z Nim, ucząc mnie uwielbienia.

Pragnienia:
Półtora roku temu na pielgrzymce rowerowej podczas wieczornej konferencji w Belsku ksiądz mówił o marzeniach i pragnieniach, które Pan Bóg w nas składa i zaprasza do ich realizacji. Temat ten bardzo mnie poruszył i następnego dnia podczas jazdy zastanawiałam się nad moimi marzeniami. Kolejnej nocy, kiedy pomimo ogromnego zmęczenia nie mogłam zasnąć, zaczęłam się modlić i zrozumiałam, że realizuję pragnienia innych, a swoje spycham na dalszy plan lub je neguję. Powiedziałam wtedy Panu Bogu, że nie chcę tak dalej funkcjonować i że potrzebuję Jego pomocy. Przez kolejne dni pielgrzymki zastanawiałam się jakie są moje marzenia. Dobijało się do mnie m.in. pragnienie poszukiwania męża oraz rozwijania ukrytej pasji. Wszystkie moje pragnienia, które w drodze do Częstochowy sobie uświadomiłam przedstawiłam Matce Bożej. Przez kolejny rok Bóg dawał mi sposobności  i niegasnącą motywację do  tego, by realizować zawierzone pragnienia oraz odwagę by pragnąć więcej. Okazało się, że ukrytą pasję mogę rozwijać w pracy, a w maju poznałam wspaniałego chłopaka. W tym roku nie mógł pojechać ze mną na pielgrzymkę, ale planujemy, że w przyszłym roku do Maryi Jasnogórskiej będziemy podróżować już razem.
Ula