Zapraszamy do przeczytania wspomnień jednej z uczestniczek pielgrzymki
W drodze do Maryi
Poranek 10 sierpnia powitał nas rzęsistym deszczem, chwila zawahania… Czy to dziś wyruszamy do Częstochowy? Nasuwa się pytanie: Jak będziemy jechać, skoro leje deszcz, będzie ślisko, mokro, zimno, niewygodnie? Lecz wielka Moc dodaje nam odwagi, siły i chęci, Coś nie pozwala już marudzić.
O godz.6.30 licznie gromadzimy się w Katedrze św. Floriana na Mszy Świętej odprawionej przez Księdza Arcybiskupa Henryka Hosera w intencji 340 pielgrzymów udających się na rowerach po raz jedenasty do Częstochowy, a po raz drugi z Warszawską Akademicką Pielgrzymką Metropolitalną.
Tuż po godz. siódmej zażółciło się przed katedrą, wszystko wskazuje na to, że pielgrzymi gotowi są do drogi. Jakoś nikomu nie przeszkadza ciągle padający deszcz? Szukamy swoich przewodników, a jest w czym przebierać, bo aż dwudziestu pięciu; kilka dorodnych sióstr i sami przystojni bracia.
Jeszcze kilka słów – wskazówek i na pedały, aby szybciej do Maryi. Droga ulicami stolicy mija szybko i bezpiecznie pod opieką Pana i ..Stołecznej Policji. W strugach deszczu docieramy do Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Po krótkiej modlitwie ruszamy dalej. Deszcz chyba nie odpuści, ale nikt go nie zauważa, nikomu nie przeszkadza. Wszyscy polubili jazdę w deszczu, przecież się nie kurzy i słońce nie dokucza. Krótka przerwa w Piasecznie, mycie nóg pod ciepłym prysznicem i wszyscy zadowoleni. Dalej udajemy się do Jazgarzewa, a tam i jagodzianki, i jabłka z miejscowego sadu, i ciepła herbatka na starej plebani. Czy można jeszcze czegoś oczekiwać? Łaska Boża obfituje i czuwa. Później, już trochę głodni, docieramy do Prażmowa. Wreszcie obiad !!! Jak on smakował. Nikomu deszcz nie odebrał apetytu. Po schabowym dużo siły, a więc droga do Grójca pokonana szybko, a dalej to już Lewiczyn i nocleg w Belsku Dużym. Było ciepło, było sucho, było miło i przyjemnie. Wieczorna konferencja ks. Konrada i widok zasłuchanych twarzy i wpatrzonych oczu. Niezapomniane chwile, a potem spokojny sen.
Poranek 11 sierpnia. Nie słychać szumu deszczu, a więc czyżby sucho. Wszyscy gromadzimy się na mszy św. Jest modlitwa, śpiew i błogosławieństwo. Jeszcze uruchamiamy myjnię rowerową pod szkołą, pojazdy lśnią i dalej… Przecież coraz bliżej do naszej Pani Jasnogórskiej. Docieramy do Parafii Św. Jana Chrzciciela w Łęczyszycach, gdzie miło przyjmują nas oo. Paulini. Samodzielnie, za pozwoleniem oczywiście, częstujemy się wiśniami rosnącymi w przykościelnym, ogromnym sadzie. Smak tych owoców czujemy do dziś i chętnie skosztujemy następnym razem.
Potem, niezapomniana z odwiedzin ks. kardynała Kazimierza Nycza w 2013 roku Mogielnica i nadzwyczajna gościnność sióstr ze Zgromadzenia Córek Najczystszego Serca Najświętszej Maryi Panny w Nowym Mieście nad Pilicą. Jak zawsze pyszna ogórkowa, pomidorowa, żurek i dużo drożdżowego ciasta. Nie zabrakło też kawy, mięty, herbaty, innych napojów i uśmiechów, życzliwości, serdeczności sióstr. W zamian śpiewy, tańce na placu i zapewnienia o modlitwie. Dalej to już Odrzywół – krótki odpoczynek, Drzewica, gdzie modliliśmy się w kościele. Nie zabrakło też pamiątkowego zdjęcia z proboszczem, który wspomniał o walczących olimpijczykach pochodzących z okolic. Słońce chyli się ku zachodowi, ale spokojnie… już widać… Opoczno. Tam kolejna konferencja niestrudzonego ks. Konrada, przecież on ma czas dla każdego, nawet do czwartej rano. Czy jemu sen jest obcy? Może sił dodaje mu Pan? Niektórym z nas wystarczy kąpiel w ciepłym basenie, aby zregenerować siły.
Trzeci dzień i piękne słońce. Wszystkim dopisują humory, a po mszy św. „zaopatrzeni’’ w nowe siły pochodzące od Pana wsiadamy na rowery i pędem docieramy do Paradyża na herbatkę i kawę w Urzędzie Gminy. Potem, jak co roku, odmawiamy Różaniec ( choć szkoda, że nie przesuwaliśmy się po każdym Zdrowaś Maryjo?) i dalszy etap pielgrzymki. Nagle zamieramy, to widok zapowiadany przez proboszcza Paradyża -spustoszenie lasu, dreszcz na skórze. Czym jest siła człowieka, co Ty możesz? Zastanów się! Czy zawsze warto? Po chwilach zadumy przez dalszą część dnia przejeżdżamy przez okolice Skórkowic. I nagle szum, coś syczy… Czyżby kolejna dętka? Niestety – pęka ich w tym roku wiele. Ta jest przewodnika grupy trzeciej.
„Grupa trzecia pomyka bez Marka – Przewodnika” brzmi najnowsze hasło grupy.
Osamotnieni docieramy do Skotnik. Lecz niebawem dogania nas, bo dobry brat Jakub przyszedł z pomocą i dętka została naprawiona. Potem szampańskie życie i istna rozpusta – obiad w restauracji w Przedborzu i mnóstwo odpoczynku. Na nocleg udajemy się do miejscowej szkoły. Ileż tam było miejsca do spania…? I nawet gorąca woda pod prysznicem.. Wieczorem jak zawsze; modlitwa, chwila skupienia, zadumy, nauka ks. Konrada, podziękowanie Bogu za miniony dzień i śpiewy, nawet przy ognisku. Nie obyło się bez medycznych wskazówek życzliwej i opiekuńczej pani doktor, dla której nie ma wstydliwych dolegliwości…Tak, tak wspominała coś o tym.
Po krótkim, ale szybkim śnie obudził się dzień czwarty. Szybko biegniemy na mszę świętą, a po niej w drogę. To już naprawdę blisko, damy radę… O Jasnogórska Pani jeszcze tylko kilka godzin… Pełni wiary naciskamy na pedały coraz mocniej, aby szybciej. Nie zauważając, że mijaliśmy nawet przedmieścia Radomska. Ale już widać wysoką wieżę – to Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gidlach. Ależ tu była niespodzianka; kiełbaska z grilla i czarne ręce kucharza. Ks. Konrad świetnie sprawdził się w tej roli. Możemy powtórzyć za rok? Po suto zastawionych stołach udajemy się do kościoła, aby poznać historię tego miejsca i cuda z nim związane. Dalsza droga mija błyskawicznie i przez Kłomnice docieramy już do… Nie, to nie są Rudniki, tym razem do Kościelca. Do dyspozycji mamy całą szkołę, nawet sale na górze i dodatkowo głośną muzykę dyskotekową dobiegającą z placu miejscowego festynu. Lecz ona nie zakłóciła charakteru i atmosfery pielgrzymki. Wszyscy wiemy, do Kogo i po co się udajemy. Wieczorne odnowienie w Duchu Świętym wywołuje w nas różne reakcje. Podczas śpiewów płaczemy, drżymy, stoimy osłupieni, upadamy. Tak to Moc Ducha Świętego. Potem udajemy się na krótki sen, bo o 5:30 wyruszamy. Tak, jesteśmy już tak bardzo blisko.
Kiedy jeszcze sen przymykał powieki, rześki wietrzyk od Jasnej Góry budził zaspanych, a promienie wschodzącego słońca przypominały, że to kolejny – piąty dzień naszej pielgrzymki. Ruszamy ze wzmożoną siłą. Kilka mocnych ruchów nogami, zgrzyt pedałów i przerzutek i już z oddali widać … O Jasnogórska Pani, Królowo Polski pędzę do Ciebie, Staję przed Tobą jak marny proch. Wielkie dzięki, że pozwoliłaś do Siebie przybyć. Łzy się kręcą w oczach. Ktoś coś krzyczy, witają nas, a czy to ważne? Już tylko Chwila, na Którą znów trzeba będzie aż rok czekać, bo tylko Tak z Wami chcemy kolejny raz udać się do Naszej Pani.
Serdeczne dzięki wszystkim za wspólne pielgrzymowanie, modlitwę, wieczorne śpiewy i siostrzano-braterskie wsparcie. Gorące podziękowanie dla Wszystkich Pomysłodawców i Organizatorów. Szczęść Boże.
Marzena Szczurowska.
Sierpień, 2016r.
Trochę statystyki…
Zakończyła się XI Rowerowa Pielgrzymka do Częstochowy. Uczestniczyło w niej ok.340 osób w tym wiele rodzin z małymi dziećmi, mnóstwo młodzieży oraz osoby niepełnosprawne. Pielgrzymka podzielona była na 25 grup. Każda grupa miała swojego przewodnika. Trasa jak co roku prowadziła śladem pielgrzymki pieszej. W 5 dni przejechaliśmy prawie 260 km, odwiedzając po drodze liczne sanktuaria, klasztory i kościoły. Wysłuchaliśmy wiele konferencji i uczestniczyliśmy w codziennych Mszach Św.
Posługę kapłańską wielkiego serca sprawował ks. Konrad Dmochowski, który prawie nie spał gdyż do rana zawsze spowiadał.
Przy organizacji pielgrzymki pomagało bezinteresownie ponad 60 osób. Wymienię tylko niektóre służby.
Modlitwę wzbogacała diakonia muzyczna z Kościoła Ofiarowania Pańskiego. Śpiew towarzyszył nam rano i wieczorem. W niektórych grupach też w czasie jazdy rowerami.
Służba zdrowia skupiająca dwóch lekarzy i cztery siostry, była pod nadzorem, uśmiechniętej, niestrudzonej i zawsze z dobrym słowem Prof. Med. Ireny Jankowskiej.
Przygotowanie i realizacja transportu bagaży, rowerów, osób i sprzętu oraz szkolenie kierujących ruchem, należało do Daniela Winter, przy pomocy braci Marka i Michała Gańków.
Zaplanowanie tras z uwzględnieniem istniejących remontów dróg i objazdów wykonał zespół z dużym udziałem Andrzeja Księżopolskiego.
Zakwaterowanie i zaprowiantowanie należało do Gosi Winter.
Zapisy przy stoliku w koś. Św. Anny oraz koordynował Ireneusz Mirkowski
Jola Roszczenko, ciepłym słowem dodawała otuchy strudzonym. Prowadzi sprawozdania i jazdy treningowe. Jej grupa 4 pokazała, że na rowerze można się modlić i śpiewać.
Niestrudzony Marcin Gumienny naprawiał rowery i nie miał kiedy spożyć posiłek, więc opiekuńcze siostry karmiły go w trakcie pracy.
Głównym fotografem i kamerzystą, był Wojtek Fijałkowski .
Informację o pielgrzymce do Kościołów na trasie wysłała i przedstawiła Anna Gogolewska.
Głównym Przewodnikiem był Jacek Michalski. Jego żona Elżbieta przygotowała mapy dla 25 przewodników, dowoziła potrzebne rzeczy, wyszukała nocleg w Częstochowie.
Ważną rolę odegrała też Policja , która w wielu miejscach pomagała nam w bezpiecznym przejeździe.
Pragnę wszystkim wymienionym i nie wymienionym gorąco podziękować, za wielki wkład i zaangażowanie i za wielkie serce . Dzięki ich pomocy, udało się stworzyć atmosferę przyjaźni, pomocy i miłości, która nam towarzyszyła w trakcie pielgrzymki i mam nadzieję pozostanie z nami na długo. Zdarzały się pewne potknięcia i nieporozumienia ale były to tylko drobne epizody nie mające znaczenia i szybko zapominane.
Dlatego pragnę podziękować nade wszystko wam nasi uczestnicy za podtrzymanie tej atmosfery przyjaźni, pomocy i miłości. To chyba dzięki niej dojechaliśmy szczęśliwie do celu i dowieźliśmy nasze intencje przed cudowny obraz Pani Jasnogórskiej.
Nasza Pielgrzymka się nie skończyła, ona trwa i trwać będzie w nas.
Już dziś zapraszam za rok na kolejną Pielgrzymkę tym razem dwunastą.
I wierzę, że wszyscy szczęśliwi, uśmiechnięci stawiamy się 10 sierpnia bardzo rano i wyruszymy w drogę wiary, nadziei i miłości.
Bądźcie Szczęśliwi. Chwała Panu.
Jacek Michalski.